
Utopijna (?) wizja współpracy w świecie Star Citizen
Wszyscy wiemy, jak wygląda życie w Star Citizen: tu masz quantum travel, tam nieoczekiwany crash… no i oczywiście – niedziałające organizacje w rozumieniu samego silnika gry. Cała masa organizacji na całym świecie. Większość powstaje z nadzieją, że wspólna flota, wspólne misje i wspólne memy w końcu utorują drogę do galaktycznego sukcesu. Ale czy to w ogóle możliwe? Czy utopijna wizja współpracy w tym uniwersum to tylko zbyt odległy sen? Zaryzykujmy i… powiedzmy, że tak! Wyobraźmy sobie: załogi różnych statków, różnych stylów życia i różnych ambicji spotykają się na jednym padzie. Mustangi mieszają się z Carrackami, a Sabre wita Cutlassa w atmosferze wzajemnego szacunku. Wszyscy pracują razem, bo w tej galaktyce jest miejsce dla każdego. Nawet dla kolesia, który w kółko pyta, kiedy wreszcie wylądujemy w Pyro… XD btw liczę, że pojawi się funkcjonalność malowania statków zgodnie z naszymi organizacyjnymi kolorami i wzorami albo chociaż pozwolą nanosić logo na poszycie haha. No ale ta utopia nie dzieje się sama. Wymaga kilku prostych rzeczy szacunku dla innych pilotów (tak, nawet jeśli lecisz w Starfarerze, który bardziej przypomina latający kontener niż statek), świadomości, że organizacja to nie tylko znaczek obok nicku, ale prawdziwa sieć powiązań, wspólnych celów i… wspólnych dram, no i komunikacji. Serio, nie ignorujmy komunikatu „Incoming call” – to właśnie tam może zacząć się nasz galaktyczny sojusz. SWT – trochę jak kosmiczny bar, trochę jak rodzina. Zawsze podchodzimy do spotkań z uśmiechem na gębie i dłonią na kaburze bo w sumie nigdy nie wiadomo a ponoć tylko wariaci są coś warci. Pokładamy nadzieję, że po tej drugiej stronie też jest ktoś kto chce z gry czerpać więcej niż tylko hedziki. W naszych kanałach nie ma miejsca na wieczny monolog kapitana, stwarzamy miejsce gdzie każdy wie co ma robić, każdy z nas pracuje wspólnie na utrzymanie statku, a do tego nie gardzimy kebabem gdy tylko wychodzimy z tych metalowych puszek pełnych pierdów. Każdy może dorzucić swoje trzy grosze – byleby nie były to żale o lagi. U nas nawet najbardziej wykręcony plan ma szansę zostać wysłuchany - o ile jest dochodowy 😉 Ale spokojnie nie tylko to się liczy, bo w między czasie po prostu uwielbiamy latać zwiedzać i podziwiać widoki które funduje nam świat Star Citizen. wiele z nich po prostu odbiera nam mowę. Wtedy zdejmujemy maski, i sprawdzamy kto dłużej wytrzyma na wdechu XD przegrany stawia piwo.. choć zazwyczaj już nie ma nic do powiedzenia.. hmmm o_O Nie chciałbym by to wszystko to był tylko sen. W tej grze i w tej galaktyce to od nas zależy, czy utopijna współpraca będzie tylko tematem na forum, czy rzeczywistą siłą, która popchnie nas wszystkich dalej. Bo w końcu – w Star Citizen nigdy nie jesteś naprawdę sam. Zawsze możesz znaleźć kogoś, kto spojrzy na ten sam kawałek kosmosu i powie: „No dobra, to lecimy razem!” Może to się uda może nie, Może jako Polska stworzymy bardzo silne community, które pozwoli nam na wielowymiarową współpracę, może uda się rozwinąć społeczność tak zrzeszoną .. ze inne narody będą mówiły... "Oh no, it’s the Poles… I’m out." Do zobaczenia gdzieś na szlaku.