Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które...
Szukaj wyników w...

Dziennik Pokładowy SWT

  • wpisy
    4
  • komentarze
    3
  • wyświetleń
    578

Współtwórcy bloga

O blogu

To nasze zbiorowe zapiski z podróży przez gwiazdy. To tu zapisujemy historie naszych sukcesów, wpadek i wyzwań – od najtrudniejszych wydobyć po misje eskortowe w cieniu asteroid.
Dla nas to kronika naszych działań i świadectwo wspólnej pracy, której celem jest zawsze ten sam: bezpieczny i skuteczny transport w przestrzeni.

Wpisy na tym blogu


DP: 2952-02-11 - Hej Kapitanie...

Poznałem gościa gdzieś między Refinery Pointem na Hurstonie, a martwą stacją, której nikt nie zarejestrował w żadnej mapie. Miał wtedy na sobie kombinezon, który wyglądał jakby kosztował więcej niż mój statek. Mówił spokojnie, jakby całe Stanton było jego osobistą skrzynką ładunkową. Opowiadał jakąś historię, która mnie wciągnęła, mówił o zombiakach, jakiejś wyspie więźniów z której udało mu się uciec - ogólnie Hard Times człowieku - fajna historyjka puszczona w eter jak audycja nocna... Latał przez pół mapy, bo nie ufał nikomu na tyle, by zostawić coś komukolwiek po drodze. „Jeśli coś ma dolecieć, to tylko ze mną” – mówił. I nie był to przejaw pychy. To było... przeświadczenie. Zasada. Ale nie o tym miałem pisać... Chodzi o tamten kurs przez Cathcart. W każdym razie, lataliśmy osobno choć znaliśmy się z widzenia - w końcu robimy w tej samej branży, ja leciałem z medycznym ładunkiem do Baijini Point, on z komponentami napędowymi do jakiejś prywatnej stoczni na Yela.
Kontakt radiowy mieliśmy tylko co kilkanaście minut więc jego opowieści się urywały – ale nie trzeba było więcej, opowiadał je wielokrotnie więc z czasem udawało skleić się wszystko w całość. Chyba nikt z słuchających jego opowieści nie robił kwasu że przerywa bo radio zawsze milczało gdy chłopak wchodził w zasięg. Tego dnia, tej chwili gdy zaczęły się jego opowiadania coś dziwnego się działo na radarach, coś się nie zgadzało. Sygnały zakłóceń. Skanery, które widziały cienie tam, gdzie nie powinny.
W pewnym momencie cisza.
Nie „brak sygnału”.
Cisza.
Taka, która chwyta cię za gardło i mówi: coś poszło bardzo, bardzo źle. Ludzie zaczęli się odzywać ... koleś jesteś tam?  wywoływali go przez radio - bezskutecznie. Z tego co widziałem na radarze.. był już w pobliżu Scrapville, kiedy jak się okazało wpadł w pułapkę. XenoThreat. To nie taka oficjalna frakcja z wielkimi manifestami  tylko tacy, co zostali i zdziczeli. Złomiarze, odrzutki, szaleńcy. Zatrzymali go, bo rozpoznali jego transponder. Bo kiedyś był jednym z nich.  Nie opowiadał o tym wiele. Ale wiem, że był, czasami na radiu wymsknęło mu się to czy owo... był u nich głębiej, niż chciał. Pomagał w przerzutach — może jako pilot, może jako ktoś, kto tylko dostarczał sprzęt. Myślał, że to „dla idei”. A potem zobaczył, jak z tej idei robi się worek ciał w niskiej temperaturze. Jakoś uciekł, ledwo. Tego dnia nie miał dokąd uciec. Zatrzymali jego statek, wysłali ekipę abordażową i wtedy on ... podpalił własny statek - to o czymś świadczy, kim byli ci odszczepieńcy skoro wolał stracić ładunek  niż się z nimi układać. Nie pytaj jak, nie pytaj, dlaczego zostawił wszystko, byle ich zatrzymać na tyle, by móc wskoczyć w kwant. Statek się nie uratował. On – ledwie żywy, wypalony niemalże do żywego mięsa, nadał sygnał awaryjny. Zebrałem go gdzieś na obrzeżu Strefy Cienia, gdzie już nawet sygnał ratunkowy brzmi jak modlitwa w kanale śmieciowym. Wszedł na pokład bez słowa. Cały kombinezon wypalony. Twarz poparzona. Ale usta – jak zwykle – uśmiechnięte. Mnie zamurowało... człowieku cały jesteś  ? jak ty przeżyłeś przecież Twój kombinezon prawie nie istnieje Nie zapytał, czy może zostać - po prostu został, Jakby tam na zewnątrz nic się nie stało. I tak do dzisiaj lata z nami. Na jednej z wspólnych imprez został ochrzczony imieniem Armani  za swój wyjątkowy styl ubioru, którego nie ukrywajmy - każdy mu zazdrościł. Dziś.. nie potrzebuję czarnej skrzynki, żeby wiedzieć, komu niejednokrotnie zawdzięczam życie. I wiem, że choćby cała flota Vanduuli zeszła się na nasze sygnały, Armani będzie ostatnim, który zostanie na kanale.

messaya

messaya

DP: 2945-10-05 - Silas Renn

Miałem wtedy 23 lata i wydawało mi się, że wszystko w życiu mam jeszcze przed sobą – niewiele umiałem, jeszcze mniej rozumiałem, ale miałem statek, chęć świrowania w przestrzeni, pełen bak i rozkaz: zabrać ładunek medyczny z Vega II do stacji Virgil I. Rutyna. Szybki kurs -  a potem przyszli Vanduule. Kiedy stacja zaczęła się palić, większość statków w promieniu stu kilometrów nagle „zgubiła kontakt”. Ci, którzy mieli działa, uciekali. Ci, którzy mieli rozum, również.
A ja...
Zamiast wykonać rozkaz i uciec z ładunkiem – wróciłem. Sam nie wiem dlaczego. Możem głupi, może odruch, chyba panika i strach, myślenie mi się zawiesiło i spanikowałem, nie wiedziałem co robić. I wtedy go spotkałem.
Silas Renn. Technik z Crusadera.
Wyglądał jak człowiek, który nie spał od tygodnia i właśnie postawił sobie za cel utrzymać przy życiu trzydziestu rannych, przy pomocy generatora zrobionego z gumki recepturki i rozbitego ogniwa kwantowego. Nie zadał mi żadnego pytania. Po prostu wskazał na skrzynie i powiedział: Pracowaliśmy razem przez dwie godziny.
To były dwie najdłuższe godziny mojego życia które uratowały mi życie. Silas kucał przy konsoli podtrzymywania życia, wyciągał przewody jak chirurg, który nie ma prawa się pomylić. Ja biegałem między wrakami z kapsułami stazy, które ledwo się chłodziły. I kiedy myśleliśmy, że może, może jeszcze to uratujemy – przyszła eksplozja. Nie widzieliśmy jej - ale poczuliśmy ją. Fala przeszła przez cały korytarz, zgniotła wejście. Zamknęła nas tam, razem. Na zewnątrz – cisza. Na radarze – Vanduul. W środku – kilkanaście trupów, dwie dusze. Silas znał jakieś stare obejście, jakieś techniczne wejście do nieużywanego Mercury Star Runnera, który służył kiedyś jako platforma testowa. To była ostatnia szansa. Uratowaliśmy siebie. Nie zdążyliśmy uratować nikogo więcej. DP: 2949-06-12 (Cztery lata później.) System Magnus. Myślałem, że Silas po tym wszystkim wróci na Orison ale się myliłem - został. Był "złotą rączką"  człowiek, który potrafił naprawić to, co inni uznali za stracone - McGyver nowych czasów. Dostaliśmy zlecenie. Proste. Tak mówili, zdecydował że sam to załatwi, szybko pójdzie zaraz wraca. Reperacja modułu zasilania w starej bazie przemysłowej na orbicie Borea (Magnus II). Tak, tyle że to nie była żadna baza. To był punkt przeładunkowy dla Ninetailsów, którzy testowali przemyt przez trasę z Cathcartu. Nie chciał im pomóc,nie dał się zastraszyć, nie zgiął karku. Znalazłem jego ciało trzy dni później. A raczej to, co z niego zostało. Dziś mija dokładnie 6 lat od tamtej nocy na Virgil I.
Czasami, kiedy siadam za sterami, łapię się na tym, że słyszę jego głos w radiu. Nie był żołnierzem ani bohaterem tylko zwykłym  technikiem pokładowym, który został, bo ktoś musiał - tak o sobie mówił ale dla mnie był Supermanem. I dlatego to jemu zawdzięczam to, że dziś mogę być kapitanem.
Zawsze z głową na karku.
Z dala od grubych przewodów quanty.
Z sercem na pokładzie. ✝ Silas Renn
Urodzony: Orison, Crusader
Zginął: Borea, Magnus II
Niech gwiazdy będą jego tłem.

messaya

messaya

DP: 2945-06-11 - Lina

Zapis z Dziennika Pokładowego Kapitana – Data: 2945-06-11 Prawie, jakby to było wczoraj, choć minęły już długie lata. Nazywaliśmy ją Lina – choć prawdziwego imienia nikt z nas chyba nigdy nie poznał. „Eks-logistyczka z Hurston Dynamics” – tak o sobie mówiła ale nie była jak tamte korporacyjne szczury z biur Lorville. Ona miała w oczach  przestrzeń.  Spotkałem ją pierwszy raz w Wally’s Bar w New Babbage. Siedziała przy jedynym pojedynczym stoliku z kubkiem starego synthe-joe i patrzyła na przepisy celne, jakby to był poemat. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co naprawdę potrafi. Mówiła, że logistyka to jej życie. Że pracowała w dziale transportów Hurston Dynamics – tam, gdzie przewożą wszystko: od rudy z Lyria po sprzęt wojskowy do Everus Harbor. Mówiła, że w tych metalowych korytarzach nauczyła się jednego: ładunek zawsze musi trafić tam, gdzie trzeba – bez wymówek, bez opóźnień, bez zbędnych pytań. Zabrałem ją wtedy w pierwszy lot – prosty kurs do Area18. - taka podwózka w zamian za pomoc w załadunku. Nie prosiła o miejsce przy wieżyczce, nie chciała siedzieć za sterami, wystarczyła jej ładownia Lecieliśmy wtedy zmęczonym freelancerem - gdzie w ładowni  no nie ma gdzie siedzieć ale Lina znalazła sobie miejsce i to leżące heh - do tego stopnia ufała swoim umiejętnością zarządzania ładunkiem. Przez radio słyszałem tylko krótkie meldunki: „Kontener zablokowany”, „Moduł załadowany”, „Możemy lecieć”. A statki… statki naprawdę „same dziękowały”. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś tak precyzyjnie upychał każdy centymetr ładunku, żeby każda skrzynia była gotowa na gwałtowne wyjście z quantum. Później opowiadała jak była głównym inżynierem w systemie zarządzania ładunkami sc-cargo.space - nie dziwię się choć sam tech i tak jest niczym w porównaniu z jej finezyjnością i tańcem z ładunkiem Ale… w przestrzeni nie ma nic wiecznego. Z czasem zaczęliśmy brać coraz trudniejsze zlecenia – czasem mining w cieniu asteroid przy Humboldt Mines, czasem transport broni dla Cargolympics. I Lina zawsze była w ładowni, zawsze milcząca, zawsze skuteczna. Szykowaliśmy kurs na Daymar – jeden z tych lotów, które na papierze wyglądają prosto, ale w rzeczywistości… Cóż, w rzeczywistości wiesz, że gdzieś w polu kwantowym czekają na ciebie piraci z Nine Tails. Lina nie mówiła wiele – tylko skinęła głową, kiedy kazałem jej przypiąć pasy. I wtedy zrozumiałem – w jej oczach był cień, którego wcześniej tam nie było. Ostatni raz widziałem ją w hangarze, gdy lekko poobijani dotarliśmy do celu. Wtedy w hangarze wiedziałem, że był to ostatni raz, nic nie mówiła ale to się dało odczuć, przez jedną krótką chwilę, jej wzrok, salut z drugiego końca hangaru był tak wymowny, że usłyszałem jak cisza zapada się sama w sobie.  Po tamtej misji już się nie pojawiła. Mówią, że wróciła do Lorville, do dawnych znajomości w Hurston Dynamics. Może miała dość życia w cieniu – może postanowiła znaleźć port, gdzie nie trzeba stale walczyć o każdy oddech. Albo… może znalazła nową ekipę, która potrzebuje kogoś, kto potrafi robić cuda w ładowni. Ale za każdym razem, kiedy patrzę na jakiegokolwiek freelancera i widzę ładownie gotowe jak nigdy wcześniej – pamiętam Linę. Pamiętam jej cichy głos przez radio: „ładunek gotowy”.
I wiem, że gdziekolwiek teraz jest – robi to, co potrafi najlepiej. Bo przestrzeń to nie miejsce – to stan umysłu. (Zamknąłem dziennik. Lina może zniknęła z naszych radarów, ale w naszych opowieściach będzie żyła wiecznie – bo w tej pracy nie chodzi tylko o kredyt. Chodzi o ludzi, którzy potrafią zbudować załogę tam, gdzie inni widzą tylko próżnię.)  

messaya

messaya

Utopijna (?) wizja współpracy w świecie Star Citizen

Utopijna (?) wizja współpracy w świecie Star Citizen: Czy to jeszcze marzenie, czy już rzeczywistość? Witajcie, Kosmiczni Bracia i Siostry!
Wszyscy wiemy, jak wygląda życie w Star Citizen: tu masz quantum travel, tam nieoczekiwany crash… no i oczywiście – niedziałające organizacje w rozumieniu samego silnika gry. Cała masa organizacji na całym świecie. Większość powstaje z nadzieją, że wspólna flota, wspólne misje i wspólne memy w końcu utorują drogę do galaktycznego sukcesu. Ale czy to w ogóle możliwe? Czy utopijna wizja współpracy w tym uniwersum to tylko zbyt odległy sen? Zaryzykujmy i… powiedzmy, że tak! Wyobraźmy sobie: załogi różnych statków, różnych stylów życia i różnych ambicji spotykają się na jednym padzie. Mustangi mieszają się z Carrackami, a Sabre wita Cutlassa w atmosferze wzajemnego szacunku. Wszyscy pracują razem, bo w tej galaktyce jest miejsce dla każdego. Nawet dla kolesia, który w kółko pyta, kiedy wreszcie wylądujemy w Pyro… XD btw liczę, że pojawi się funkcjonalność malowania statków zgodnie z naszymi organizacyjnymi kolorami i wzorami albo chociaż pozwolą nanosić logo na poszycie haha. No ale ta utopia nie dzieje się sama. Wymaga kilku prostych rzeczy szacunku dla innych pilotów (tak, nawet jeśli lecisz w Starfarerze, który bardziej przypomina latający kontener niż statek), świadomości, że organizacja to nie tylko znaczek obok nicku, ale prawdziwa sieć powiązań, wspólnych celów i… wspólnych dram, no i komunikacji. Serio, nie ignorujmy komunikatu „Incoming call” – to właśnie tam może zacząć się nasz galaktyczny sojusz. SWT – trochę jak kosmiczny bar, trochę jak rodzina. Zawsze podchodzimy do spotkań z uśmiechem na gębie i dłonią na kaburze bo w sumie nigdy nie wiadomo a ponoć tylko wariaci są coś warci. Pokładamy nadzieję, że po tej drugiej stronie też jest ktoś kto chce z gry czerpać więcej niż tylko hedziki. W naszych kanałach nie ma miejsca na wieczny monolog kapitana, stwarzamy miejsce gdzie każdy wie co ma robić, każdy z nas pracuje wspólnie na utrzymanie statku, a do tego nie gardzimy kebabem gdy tylko wychodzimy z tych metalowych puszek pełnych pierdów. Każdy może dorzucić swoje trzy grosze – byleby nie były to żale o lagi. U nas nawet najbardziej wykręcony plan ma szansę zostać wysłuchany - o ile jest dochodowy 😉 Ale spokojnie nie tylko to się liczy, bo w między czasie po prostu uwielbiamy latać zwiedzać i podziwiać widoki które funduje nam świat Star Citizen. wiele z nich po prostu odbiera nam mowę. Wtedy zdejmujemy maski, i sprawdzamy kto dłużej wytrzyma na wdechu XD przegrany stawia piwo.. choć zazwyczaj już nie ma nic do powiedzenia.. hmmm o_O Nie chciałbym by to wszystko to był tylko sen. W tej grze i w tej galaktyce to od nas zależy, czy utopijna współpraca będzie tylko tematem na forum, czy rzeczywistą siłą, która popchnie nas wszystkich dalej. Bo w końcu – w Star Citizen nigdy nie jesteś naprawdę sam. Zawsze możesz znaleźć kogoś, kto spojrzy na ten sam kawałek kosmosu i powie: „No dobra, to lecimy razem!” Może to się uda może nie, Może jako Polska stworzymy bardzo silne community, które pozwoli nam na wielowymiarową współpracę, może uda się rozwinąć społeczność tak zrzeszoną .. ze inne narody będą mówiły... "Oh no, it’s the Poles… I’m out." Do zobaczenia gdzieś na szlaku.

messaya

messaya

Zrzeszenia założone przez graczy

  • Polecane treści

    • Co powinno być pierwsze?
      Trochę się pogubiłem jeśli chodzi o rozwój tej gry. Czego byśmy my - gracze - najbardziej chcieli? Co spowodowałoby, byśmy powiedzieli: "Okej, to jest potężny krok do przodu!"?

      Pływanie?


      Środowisko podwodne i spowolnienie ruchu postaci ruszającej się w wodzie?


      Więcej zwierząt?


      Po prostu możliwość budowania baz?


      Inżynierka / naprawianie / pożary?


      Więcej aktywności typu sandbox? Powiedzmy cztery na system?


      Instancjonowane aktywności (jak ta zapowiadana w podziemiach Area 18)?


      Dynamiczny Server Meshing?


      Więcej lokacji na globach?


      Skaner FPS + mapa rozbudowana o możliwość stawiania markerów?


      Quantum Boost?


      Wprowadzenie systemu ubezpieczeń + odzyskiwanie własnych rzeczy Tier 2?


      Crafting?


      Death of a Spaceman?


      Blade'y robiące coś sensownego (np. kierujące wieżami na statku?)


      Systemy podtrzymywania życia na statkach?


      Wysysanie i przesyłanie energii za pomocą multitoola?


      Zastosowanie w modelu lotu lotek i powierzchni nośnych?


      Przegrzewanie się broni?


      Handel między graczami?


      Rozbudowany system możliwości organizacji?


      Tarcze plantearne?


      Możliwość przekazywania własności przedmiotów i statków innym graczom?


      Wprowadzenie gildii (sportowej, Councill, Mercenary, Akademia Nauk itd.)?


      Wnętrza budynków i mieszkania w onych?


      Castra? Terra? Nyx?


      Budowanie baz kosmicznych?



      Jeśli chodzi o mnie, odczuwam względną obojętność odnośnie do większości z tych rzeczy. Dziwne. Skłamałbym jednak twierdząc, że serce nie bije mi żywiej na myśl o wnętrzach budynków i mieszkaniach. Odczuwam też lekką tęsknotę wobec budowania baz. Myślę, że przydałyby się funkcjonalności orgowe i przekazywanie pojazdów, to na pewno. I handel między graczami. Możliwość sprzedania statku, który się kupiło w grze. A ogólnie - dużo tego, co rodzi kolejne pytanie - mianowicie: "Kiedy oni się z tym wszystkim obrobią?"
        • Thanks
        • Like
      • 3 odpowiedzi
    • Utopijna (?) wizja współpracy w świecie Star Citizen
      Utopijna (?) wizja współpracy w świecie Star Citizen: Czy to jeszcze marzenie, czy już rzeczywistość?

      Witajcie, Kosmiczni Bracia i Siostry!
      Wszyscy wiemy, jak wygląda życie w Star Citizen: tu masz quantum travel, tam nieoczekiwany crash… no i oczywiście – niedziałające organizacje w rozumieniu samego silnika gry. Cała masa organizacji na całym świecie. Większość powstaje z nadzieją, że wspólna flota, wspólne misje i wspólne memy w końcu utorują drogę do galaktycznego sukcesu. Ale czy to w ogóle możliwe? Czy utopijna wizja współpracy w tym uniwersum to tylko zbyt odległy sen? Zaryzykujmy i… powiedzmy, że tak!
        • Thanks
      • 0 odpowiedzi
    • List od Przewodniczącego, Marzec 2024 (Chris Roberts)
      „To, co czynimy teraz, odbija się echem w wieczności”
      – Marek Aureliusz

      Rok 2023 był przełomowym rozdziałem dla Cloud Imperium i obu naszych gier.

      star-citizen-list-od-chrisa-robertsa-top.jpg

      Wraz z Alfą 3.18, która była naszą pierwszą publikacją w 2023 roku, nasz zespół dostarczył Persistent Entity Streaming (PES) – podstawową technologię niezbędną dla realizacji Server Meshingu (SM). Jak wspominaliśmy w poprzednim liście, PES to najcięższy fragment prac związanych z SM, wymagający największego nakładu sił inżynieryjnych. Dlatego pokonanie wyzwań związanych z tą aktualizacją w zeszłym roku było dla nas kluczowe. Premiera Alfy 3.18 okazała się dużo bardziej wymagająca, niż się spodziewaliśmy, odkryliśmy wtedy też problemy z naszą bazą danych, widoczne dopiero przy obciążeniu, jakie obserwujemy wyłącznie w grze LIVE – inne niż na testowym serwerze PTU (Persistent Test Universe). Poza tym ujawniła się nam spora liczba mniejszych problemów wynikających z faktu, że uniwersum jest prawdziwie trwałe: o ile znalezienie wraku pozostałego z bitwy innych graczy sprzed tygodnia jest niesamowite, o tyle lądowanie w hangarze, gdzie rozbiły się trzy statki, blokując lądowisko, już takie fajne nie jest. Powoli, ale skutecznie radziliśmy sobie z tymi problemami (i innymi), ale był to trudny okres zarówno dla zespołu, jak i dla społeczności. Wyzwania te nie tylko przetestowały nasze umiejętności i determinację, ale także pokazały, że jesteśmy wytrwali, bo sobie z nimi poradziliśmy.

      Oprócz PES, 2023 przyniósł długo oczekiwaną implementację Złomiarstwa (Salvage), na którą składają się rozbiórka kadłubów, struktury statków, podzespołów oraz naprawa, jak również powiązane z nową profesją misje. Handlowcy skorzystali tymczasem z generalnego remontu ("overhaul" - no pun intended!) i ulepszeń systemu cargo, a gracze wszelkich rodzajów doczekali się nowych misji, zarówno PVE, jak i PVP.
        • Thanks
        • Like
      • 1 odpowiedź
    • Star Citizen - Spolszczenia
      Postanowiliśmy zebrać przesłane nam spolszczenia Star Citizen w tym wątku. Znajdziecie tu lokalizacje Star Citizen wykonane przez polską społeczność gry wraz z bezpośrednimi linkami do ich pobrania.
        • Thanks
        • Like
      • 0 odpowiedzi
    • Daymar Rally 2024 już w tę sobotę (20.01.2024)!
      Jak mówią sami organizatorzy, Daymar Rally to najbrudniejszy wyścig w Star Citizen
      Co roku w Daymar Rally startują szaleńcy, którym nie straszne wysokie temperatury, ekstremalne warunki pogodowe, ani nieprzewidywalne zagrożenia na drodze.
      Nie wyłączając pozostałych uczestników!

      Drużyny z całego świata dobierają po 2 kierowców, 2 pomocników i 1 pojazd, którym będą musiały dotrzeć do mety. Trasa powiedzie kierowców przez kaniony, wydmy i bezdroża pustynnej planety, krążącej na orbicie gazowego giganta Crusader.
      Gdyby po drodze wyzionął ducha którykolwiek z załogantów, zostanie on wyeliminowany do końca wyścigu.
      Śmiałkom w zmaganiach towarzyszyć będzie jeden starannie dobrany statek powietrzny wsparcia, na którego pokładzie znajdą się pojazdy zamienne, napoje, prowiant, a także paliwo i uzbrojenie. Ile uda się ekipom technicznym (2. pomocnikom) drużyn upakować zapasów przy starcie wydarzenia, tyle będzie musiało wystarczyć kierowcom do końca Damyar Rally.

      PUNKTY KONTROLNE Daymar Rallly i META

      Uczestnicy Daymar Rally mają za zadanie osiągnąć 4 PUNKTY KONTROLNE (Checkpointy), a potem dotrzeć na METĘ. Aby dany punkt został zaliczony, co najmniej jeden z kierowców musi wykonać w nim umówioną wcześniej procedurę, którą opisujemy poniżej.
      W promieniu 500m od każdego z Punktów Kontrolnych obowiązuje Strefa Zawieszenia Broni (Armistice Zone) egzekwowana przez graczy. Jeśli którykolwiek z załogantów zostanie w nich przyłapany z bronią lub korzystając działek pojazdów, zostanie wyeliminowany z wyścigu.
        • Thanks
        • Like
      • 0 odpowiedzi
  • Kto jest online?   0 użytkowników, 0 anonimowych, 13 gości (Zobacz pełną listę)

    Brak zarejestrowanych użytkowników online

×

Dołącz do Polskiej Społeczności Star Citizen!

|